Relacja z pikiety przed Pałacem Prezydenta RP, przemilczanej przez media
Wcześniejsza publikacja o blokowaniu informacji

 

W południe 12 pazdziernika 2006 r. przed Pałac Prezydenta RP przybyło ok. 80 osób. Byli to ludzie, którzy przeczytali ulotki, widzieli plakaty zapowiadające pikietę jak też przedstawiciele i członkowie Stowarzyszenia Primum Non Nocere, Nowej Lewicy i redakcji pisma Obywatel.

Przed rozpoczęciem pikiety Adam Sandauer, zwrócił uwagę, że wydarza się 20 - 30 tys. błędów lekarskich co roku, lecz poszkodowani nie mają środków i sił by przyjeżdżać na manifestacje i domagać się pomocy. Ani Stowarzyszenie Primum Non Nocere, ani Nowa Lewica ani pismo Obywatel nie są bogate i nie finansują dojazdu protestujących.
Próby porównywania wagi protestu poszkodowanych pacjentów z wagą protestów organizowanych przez partie polityczne, na podstawie ilości uczestników, pozbawione jest sensu i przyzwoitości. Partie polityczne ostatnio ściągnęły ok. 20 tys. osób, finansując ich dojazd do Warszawy. Dla dowiezienia 20 tys. osób trzeba wynająć 400 - 500 autokarów. Wynajęcie jednego autokaru na jeden dzień to średnio ok. 1000 zł.

 
 

Łatwo policzyć koszt wynajęcia autokarów na dowiezienie 20 000 osób. Stowarzyszenie często nie ma nawet na opłacenie czynszu za zajmowany lokal. Niestety politycy i media dostrzegają przede wszystkim działania i zabigi firm public relations i finanse uruchamiane przez organizatorów protestów.

Przemawiający apelowali do Prezydenta i do władz państwa o:
- zapewnienie natychmiastowej pomocy poszkodowanym;
- zapewnienie społeczeństwu dostępu do leczenia;

Zebrani wyrazili oburzenie z powodu negatywnego stosunku Rządu RP do ustawy o Rzeczniku Pacjenta. Przygotowany niegdyś projekt ustawy przez Stowarzyszenie Primum Non Nocere wniesiony został pod obrady Sejmu przez posłów Samoobrony:

Minister Zdrowia przygotował stanowisko ministerstwa na obrady rządu, gdy rozpadła się koalicja i gdy zabrakło przedstawicieli tych którzy wnosili projekt ustawy. Rząd chcąc uniknąć konfliktu z lobby lekarskim, przyjął negatywne stanowisko do ustawy. Oczywiste są przesłanki Ministra Zdrowia, który nie chce by jego działania, były monitorowane przez niezależną instytucję. Protestujący natomiast publicznie zapytują:
- Czy władze państwa chcą słuchać tylko głosu świadczeniodawców, czy powinna istnieć niezależna instytucja przedstawiająca informację o działaniu systemu ochrony zdrowia?
- Czy władze państwa, budując IV RP powinny być solidarne z obywatelami czy z bogatymi korporacjami i świadczeniodawcami?

Można blokować i blokuje się w mediach informacje o organizacji poszkodowanych, można utrudniać komunikację społeczną. Błędy lekarskie są jednak plagą o skali porównywalnej do chorób nowotworowych czy choroby wieńcowej i problem ten będzie wracać. Złudna jest wiara, że problem z czasem ucichnie, bo poszkodowani wymrą lub stracą siły i zmęczą się walką o własny los. Co roku wydarzają się tysiące tragedii, jedni umierają nieleczeni, ale pojawiają się inni.
Ludzie, których postawiono pod ścianą nie mają możliwości zrobienia kroku wstecz.

Termin i miejsce pikiety był ustalony dawno i nie mają związku z obecną napiętą sytuacją polityczną. Od lat słyszeliśmy "teraz nie pora". Ponieważ uważamy, że nie ma pilniejszych spraw niż zdrowie ludzi, postanowiliśmy mimo obecnej sytuacji, nie odwoływać protestu.

Po przemówieniach, odczytany został apel skierowany do Prezydenta RP. Został on podpisany przez organizatorów protestu i przekazany do Pałacu Prezydenta RP. O godz. 12.50 pikietę zakończono.