PRIMUM NON NOCERE
STOWARZYSZENIE PACJENTÓW
Od lutego 2011 zostają wstrzymane dyżury w Warszawie, które były prowadzone w siedzibie Stowarzyszenia przy ul Marymonckiej. Przestajemy wynajmować pokój pełniący rolę tymczasowej siedziby Zarządu Stowarzyszenia od 2005 r. Udostępniono go, początkowo za symboliczną opłatą. Później doliczono koszta partycypacji w ochronie budynku i opłata została podwyższona do około 300 zł. Nie chcąc zawieszać działania, pokój przyjęliśmy z wdzięcznością, licząc, że z czasem może pojawią się środki, że może członkowie Stowarzyszenia zaczną systematycznie płacić składki. Niestety nic takiego nie nastąpiło. W chwili obecnej, w związku ze zmianą przeznaczenia budynku, warunki wynajmu ulegną kolejnej zmianie i musimy zrezygnować z wynajmu, lub płacić czynsz komercyjny. Moglibyśmy, po obecnej cenie, kontem zachować biurko w jakimś wspólnym pokoju, organizować tam porady raz w tygodniu....
Wobec braku środków i zadłużenia, Stowarzyszenie już w 2005 r. zrezygnowało z wynajmowania poprzedniej, większej 2 pokojowej siedziby przy ul 29 Listopada. Ostatnie lata pokazały, że posiadanie pojedynczego pokoju, nie da szans na powstanie silnego środowiska ludzi działających na rzecz zmiany prawa. Zarząd w praktyce odbywał posiedzenia za pomocą skype w internecie, zaś do warszawskiego biura stowarzyszenia, ludzie przychodzili oczekując informacji, co począć i wstępnej porady dotyczącej funkcjonowania prawa medycznego w naszej rzeczywistości. Pokój pełnił rolę punktu udzielania tych wstępnych informacji. Ostatnio w Warszawie dyżurowałem tylko ja. Przychodzący oczekiwali na korytarzu. Nie stwarza to warunków do nawiązania kontaktów między ludźmi, do powstania jakiegoś środowiska i związania się z organizacją. Utrzymywanie takiej siedziby organizacji, nie rokowało więc żadnej nadziei na rozwój organizacji. Celem moich wieloletnich działań było zebranie ludzi dla wspólnego nacisku na władze, by poszkodowani otrzymywali szybko pomoc, tak medyczną jaki finansową. Celem nie było i nie jest dyżurowanie dla pisania wszystkim zgłaszającym się pism, przy świadomości, iż prawo medyczne w Polsce, pozwala na nagminne "zamiatanie spraw pod dywan".
Z tej przyczyny nie będę zabiegać o utrzymanie pokoju czy biurka, które nie stwarzają szansy na wzrost siły koniecznej do doprowadzenia do rzeczywistych zmian.
Przed laty przyjęliśmy następującą zasadę zbierania i wydawania środków:
Obecnie na koncie Stowarzyszenia jest kwota 375 zł, zaś systematycznie składki na konto bankowe, wpłacają tylko dwie osoby. W efekcie koszt utrzymania konta przewyższa wpłaty pochodzące z miesięcznych składek. Ostatnimi laty z własnych środków dofinansowywałem Stowarzyszenie kwotą około 2000 zł/ rocznie.
Wcześniej, gdy prowadziliśmy bardziej aktywną działalność, wpływało trochę więcej środków. Wydatki oczywiście były znacznie większe i środki tym bardziej nie starczały na pokrycie bieżących potrzeb, więc także dofinansowywałem Stowarzyszenie. Potem, w 2004 r. z wielu przyczyn, w tym apatii społecznej, ze względu na brak środków, zaniechaliśmy organizowania protestów, później zdaliśmy lokal przy ul. 29 listopada, zrezygnowaliśmy z druku plakatów i dalej ulotek.
Często pada pytanie, dlaczego nie staraliśmy się zostać tzw. organizacją pożytku publicznego. Wymaga wyjaśnienia przyczyna, dla której obawialiśmy się uzyskać ten status i starać się o 1% z odpisu podatkowego obywateli: Typowe zarobki w Polsce to ok. 3000 zł miesięcznie, więc zarabia on ok. 36 000 tys. zł rocznie i płaci ok. 7 200 zł dodatku dochodowego. Z tej kwoty 1% czyli 72 zł może przekazać rocznie na organizację pożytku publicznego. Rozliczenia skarbowe i wydawanie uzyskanych taką drogą pieniędzy, wymagają prowadzenia pełnej księgowości, czyli stałej współpracy z biurem rachunkowym. Ta obsługa to wydatek 300 - 400 zł miesięcznie, czyli co najmniej 3600 zł rocznie. Dopiero wpłaty od 50 osób na rzecz Stowarzyszenia ( 72 zł x 50 osób = 3600 zł ) pokryją same koszta wynikające z konieczności prowadzenia pełnej księgowości. Mimo iż problem był wielokrotnie omawiany, obawiając się sytuacji, w której dochody z darowizn nie pokryją kosztów prowadzenia księgowości jak i konsekwencji skarbowych wynikających z ewentualnego nie profesjonalnego jej prowadzenia, nie zdecydowaliśmy się do teraz, ubiegać o status organizacji pożytku publicznego.
dr Adam Sandauer
honorowy przewodniczący Stowarzyszenia
Warszawa, 24 stycznia 2011 r.
powrót
Bank i Numer Konta:
98 2030 0045 1110 0000 0390 6180
BGŻ Oddział w Białymstoku
Wpłaty i pomoc od organizacji i ludzi dobrej woli wymienione są w dziale "podziękowania". jednakże prawie całą
działalność finansujemy z datków i składek tych, którzy sami potrzebują pomocy. jest to kropla w morzu potrzeb.
Jeśli możecie państwo nas wesprzeć, prosimy o choćby najdrobniejszą wpłatę na działalność stowarzyszenia.