Wyemigrowaliśmy z Polski do Niemiec, by zapewnić opiekę niepełnosprawnemu dziecku...

Mieszkam od dwóch lat w Niemczech i dopiero tutaj mam porownanie jak mogą żyć dzieci niepelnosprawne. W Polsce po porodzie przenoszono moje dziecko korytarzem, do inkubatora. W pieluszce, bez innych zabezpieczeń. W efekcie Oskar ma czterokończynowe porażenie mózgowe.
Zdecydowałam się na emigrację bo wiem jak w Polsce i jak w Niemczech traktuje się dzieci które tak jak mój syn, samodzielnie nawet nie siedzą. Jak są traktowane ich matki. Oskar ma 7 lat i niewiele rozumie. Teraz otacza go wysokowyspecjalizowana opieka medyczna.

W Polsce takie dzieci i ich matki nie mają szanse. Opieka jest kosztowna, wymaga sprzętu i specjalistów.

Oskar z mamą, już w Niemczech

Oczywiście wiadomo, Polski na taką opiekę nie stać. Ratowanie chorych i zapewnienie im środków na życie, staje się problemem ich rodzin. Państwo w znacznym stopniu umywa ręce. Dlatego tak ważna jest opieka okołoporodowa, zapobieganie lekceważeniu pacjentów, a w konsekwencji nieszczęściom. Władze problemu nie chcą dostrzegać.

Wielokrotnie, pisałam do Ministerstwa Zdrowia o konieczności wprowadzenia standardów, w tym i standarów opieki okołoporodowej.

Siedem lat temu mnie zlekceważono. Przy braku standardów, taka osoba jak ja nie ma szans, bo środowisko medyczne, w opiniach biegłych, nagina procedury tak by zatuszować popełnienie błędu. Pisałam listy, do wielu różnych specjalistów. Odpowiedz otrzymałam tylko od pani prof. M.Kornackiej z Rady Naukowej. Potwierdzadza ona, jak ważna jest opieka w pierwszych minutach po porodzie wczesniaka.Treść e maila przedstawiam do publicznej wiadomości.

Zwróciłam się też do dyrektora Departamentu Zdrowia w Strasbourgu i przekazałam wszystkie materiały o opiece w Polsce panu Piotrowii Mierzewskiemu.

Tą drogą starałam się chronić inne kobiety które trafią do szpitala, by rodzić. Mimo iż wiele wycierpiałam, wysłałam też wiele pism. Instytucje które powinny służć poprawie standardów opieki, lekceważą los jednostki. Dowiedziałam się od pani J. Zielinskiej, że przez następne siedem lat, szpital gdzie mnie i mojego syna spotkało nieszczęście, nadaj stosuje te same procedury. Cały materiał dotyczący tego co spotkało mnie i co spotkało Panią Zielińską, przekazałam dziennikarzowi gazety "Metro". Tak powstał artykuł pt. " Szpitale krzywdza dzieci " ( <-- link nie działa; tu działająca do teraz kopia publikacji " Web archive " )
Dzięki gazecie lekarskiej " Puls Medycyny " ( <-- link nie działa; tu diałająca do teraz kopia publikacji na " Web archive " ),
mogę ujawnić jak biegli lekarze tworzą opinie sądowe, sprzeczne z podstwami wiedzy.

Niestety jest już zbyt późno na przekonanie polskich sądów w mojej sprawie. Ale niech moja historia będzie przykładem jak matka zostaje skrzywdzona nie tylko przez lekarzy, ale przez instytucje wymiaru sprawiedliwości. Tylko jedna pani prof. M. Kornacka potrafiła obiektywnie napisać jak ważna jest opieka w pierwszych chwilach po narodzinach wcześniaka.

Pierwsze minuty i godziny, decydują o zdrowiu i poźniejszym rozwoju i życiu czlowieka. Neonatologia ma za zadanie w sposób optymalny przeprowadzać przez ten okres dzieci, szczególnie te najsłabsze. W Polsce są szpitale, specjalizujące się w porodach wczesniaków. Sprzęt i aparaturę powinny mieć na wyższym poziomie, niż te które się tym nie specjalizują. Wybralam taki szpital w Gdansku. Może aparaturę mają na wysokim pozionie, ale problem jest personel. Mając czas na przygotowanie do porodu nie przygotowano inkubatora i nie przygotowano się do zabezpieczenia niewydolnych płuc wczesniaka. Postąpiono z moim dzieckiem jakbym rodziła w domu, zawijając go w piluchę. Potem niesiono je 150 m. korytarzem do innego pomieszczenia, remontowanego szpitala. Lekarka która niosła moje dziecko, twierdzi iż takie są standardy światowe... Wedle niej i wedle biegłych, porażenie mózgowe, ma być wynikiem tego że dziecko było wcześniakiem, a nie błędów popełnionych po porodzie. Dodam iż lekarz, ten który odbierał poród, zeznał iż dziecko urodziło się w stanie dobrym.

Podreczniki medyczne natomiast, bardzo dokładnie omawiają i zalecają zabezpieczenie dziecka bezpośrednio po porodzie. Pluca nie są rozwinięte. Trzeba zapewnić im odpowiednią temperaturę. Do tego służy inkubator. Wszystkie czynności takie jak intubacja, resuscytacja, zabezpieczenie oddechu, podanie tlenu lub podłączenie do respiratora powinny być przeprowadzone już na sali porodowej.
Szpital na Zxxxx nie przstrzega tych procedur, nie używa inkubatora do tansportu. Noszenie wcześniaków po cesarskim cięciu na rękach praktykuje się tam do dziś!
- Kto za to odpowiada?
Odpowiedź w Polsce jest prosta:
- Nikt, a konsekwencje ponosi tylko dziecko i jego rodzina.
Poza najważnejszym, czyli tragedią człowieka, należy zapytać jeszcze o to:
- Czy Polskie rodziny stać na opiekę nad dziećmi z porażeniem mózgowym na skutek niedotlenienia?
- Nikogo, nawet władz państwa, los chorych i ich rodzin nie obchodzi.
Mój los dowodzi iż przy otwartych granicach można pozbyć się takich ludzi jak my, bo nie mając wyboru, uciekają z ojczyzny.
Trudno pogdzić się z nieszczęściem jakim jest kalectwo czy śmierć dziecka, nawet gdy zostaly zachowane procedury, jeśli użyto dostepnej wiedzy, sprzętu i aparataury do ratowania. Co jednak jeśli popełniono błąd? Kto zaplaci za utrate zdrowia, za ból i cierpienie mojego dziecka, kto zajmie się nim, gdy mnie już nie będzie?

Choć nie wszyscy zachowują się tak samo, to tuszowanie takich spraw, pozostawianie poszkodowanych własnemu losowi, umywanie rąk od odpowiedzialności, stanowi niesty regułę. Jest to wyznacznikiem etyki w wykonaniu większości środowiska polskich lekarzy. Do dzisiaj nie ma odpowiedzi na moje pytania: milczy Ministerstwo Zdrowia, milczy Rada Naukowa, milczą Konsultanci, milczy Rzecznik Praw Obywatelskich. Mogę wymieniać dalej...
Los mojego dziecka to nie pojedyńczy wypadek, to reguła w Polsce. Każdy chowa głowe w piasek, unika odpowiedzi. Nie można w tym przypadku odpowiedzieć: ...był słaby, bo to wczesniak. Lekarz który odbierał poród zeznał inaczej. Po to są procedury, sprzet i aparatura, by gdy rodzi się wcześniak, móc go ratować. Dopiero wtedy gdy się je wykorzysta i się nie uda, można zwalć winę na zły los czy na chorobę.

 

Anna Kranczkowska

skrótów otrzymanego tekstu dokonał A.Sandauer